Hej Kochane
tak mnie naszło, bo chyba nigdzie o tym nie ma...co myślicie o tzw stosunku przerywanym?
Przyznam, że z moim facetem robiłam to w ten sposób. Ciąża x lat temu była planowana i trafiona od razu "w punkt"
Pózniej wpadka, ale z własnej głupoty i zagalopowania się, było boom w środku. Poza tym cały czas, lata na tej "metodzie" i bez zarzutów :P parę miesięcy temu coś mnie tknęło na tabletki, wiadomo- to uczucie pompowania ukochanego w środku co tu dużo gadać...robi robotę
i tak spróbowałam novynette, ale to była tragedia co się ze mną działo po nich. Zmienilam na belara i tu już o niebo lepiej, żadnych skutków ubocznych, wręcz wszystko na plus, cera jak u dziecka, włosy przestały wypada, no bajka:P ale wiadomo hormony to hormony więc po 4 miesiącach stosowania postanowiłam odstawić... No i tak ciupcianko do końca w ostatni dzień okresu skończyło się akcją, o której widać w dziale z akcjami...
Generalnie wiadomo jaką rozkosz daje pełny, skończony sex i to jest niezastąpione. Ale kiedy ktoś nie może, bądź nie chce wybrać żadnej z dostępnych metod anty, myślicie że można tak żyć?
Kiedy jest ta pewność u faceta, który zna swoje ciało i potrafi mieć nad nim kontrolę, to co myślicie? Stosuje tak któraś?


Przyznam, że z moim facetem robiłam to w ten sposób. Ciąża x lat temu była planowana i trafiona od razu "w punkt"


Generalnie wiadomo jaką rozkosz daje pełny, skończony sex i to jest niezastąpione. Ale kiedy ktoś nie może, bądź nie chce wybrać żadnej z dostępnych metod anty, myślicie że można tak żyć?

