23-09-2016, 21:50
Dziewczyny, myślę że nawet jeśli by było referendum to i chyba tak więszkość ludzi byłaby przeciw aborcji - nie oszukujmy się, że w tym kraju jest inaczej. Ktoś obecny rząd wybrał a nie była to mniejszość. Do tego są osoby nie wyborcy, którzy też są przeciw.
Ale fakt, powinno być na ten temat referendum a nie by decydowała sejmowa większość katolicka.
Nie wierzę, że protesty zmienią wynik głosowania ale być może zmienią świadomość ludzi, ktorzy nie zastanawiali się wcześniej nad tym tematem i być może w przyszłości będzie kolejna szansa na to by coś zmienić.
Nie wierzę, że za tych rządów jest możliwa jakakolwiek zmiana na lepsze ale swój protest warto wyrazić, nawet jeśli w niczym to nie pomoże.
Najbardziej tragiczne jest to, że ci ludzie nie zdają sobie sprawy z tego a raczej jest to objaw obludnej hipokryzji, że zakazywanie aborcji nie zmniejsza ilości aborcji, niepotrzebnie ją opóźnia, wykonywana pokątnie u lekarzy rzeźników może powodować bezpłodność, uszczerbek na zdrowiu albo śmierć albo nie daje kobiecie czasu na przemyślenie całej sytuacji bo całą energie, uwagę skupia na znalezieniu sposobu na aborcję a nie sposobu by jednak to jakoś wszystko poukładać (chodzi mi o kobiety, które na przykład zmusza do aborcji sytuacja materialna albo inne życiowe sprawy, nie o kobietach, które są pewne swojej decyzji). Dobrze, że się o tym mówi, brawo dla Mai, że mówi mądre rzeczy. Może w końcu do kogoś dotrze, że pomimo zakazów kobiety jak chcą aborcji to ją wykonają. Chciałabym żyć w cywilizowanym kraju ale wiem, że w chwili obecnej prawo aborcyjne sie nie zmieni na bardziej liberalne i na razie mam tylko nadzieję, że się ono nie zaostrzy. Ale protestować trzeba.
Ale fakt, powinno być na ten temat referendum a nie by decydowała sejmowa większość katolicka.
Nie wierzę, że protesty zmienią wynik głosowania ale być może zmienią świadomość ludzi, ktorzy nie zastanawiali się wcześniej nad tym tematem i być może w przyszłości będzie kolejna szansa na to by coś zmienić.
Nie wierzę, że za tych rządów jest możliwa jakakolwiek zmiana na lepsze ale swój protest warto wyrazić, nawet jeśli w niczym to nie pomoże.
Najbardziej tragiczne jest to, że ci ludzie nie zdają sobie sprawy z tego a raczej jest to objaw obludnej hipokryzji, że zakazywanie aborcji nie zmniejsza ilości aborcji, niepotrzebnie ją opóźnia, wykonywana pokątnie u lekarzy rzeźników może powodować bezpłodność, uszczerbek na zdrowiu albo śmierć albo nie daje kobiecie czasu na przemyślenie całej sytuacji bo całą energie, uwagę skupia na znalezieniu sposobu na aborcję a nie sposobu by jednak to jakoś wszystko poukładać (chodzi mi o kobiety, które na przykład zmusza do aborcji sytuacja materialna albo inne życiowe sprawy, nie o kobietach, które są pewne swojej decyzji). Dobrze, że się o tym mówi, brawo dla Mai, że mówi mądre rzeczy. Może w końcu do kogoś dotrze, że pomimo zakazów kobiety jak chcą aborcji to ją wykonają. Chciałabym żyć w cywilizowanym kraju ale wiem, że w chwili obecnej prawo aborcyjne sie nie zmieni na bardziej liberalne i na razie mam tylko nadzieję, że się ono nie zaostrzy. Ale protestować trzeba.