Aborcja jest normalna. Jestem za aborcją. Każdy kocha kogoś, kto miał aborcję. Do tego dużo różu, uśmiechu i brokatu.
Już nie: Nikt nie jest za aborcją. Nie znam nikogo, kto chciałby mieć aborcję. Aborcja powinna być legalna, bezpieczna i rzadka.
Idzie nowe. A dokładnie to jedzie. Poznajcie Aborcyjny Dream Team on tour. Czyli Aborcyjny Zespół Marzeń w trasie. W skład zespołu wchodzą: Karolina Więckiewicz: prawo, Natalia Broniarczyk: ideolo, Justyna Wydrzyńska: doświadczenie, Kinga Jelińska: wsparcie instytucjonalne.
1 z 3 twoich znajomych miała aborcję
– O, już zebrałyśmy jeden procent – informuje Karolina znad komórki. – Przepraszam, ale dziś – po pierwsze – jest rocznica powstania teamu, a po drugie – właśnie odpaliłyśmy internetową zrzutkę na billboardy proaborcyjne. Będzie na nich napisane: „Statystycznie 1 z 3 twoich znajomych miała aborcję. Nie jesteś sama”.
– Chcemy zrobić te billboardy, bo uważamy, że to jest właściwa odpowiedź na krwawe billboardy organizacji anti-choice, a nie, jak proponują niektórzy, pokazywanie zdjęć dzieci z wadami letalnymi – wyjaśnia Natalia, nauczycielka akademicka, która pisze doktorat na temat nielegalnych strategii dostępu do aborcji. – Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że aborcja to jest moje największe hobby.
– Rok temu zaprosiłam dziewczyny do współpracy, marzyło mi się, żeby jeździć po kraju i opowiadać o aborcji bez owijania w bawełnę – opowiada Justyna, która od 2006 roku prowadzi forum Kobiety w Sieci (obecnie adres: Maszwybor.net), gdzie można porozmawiać i poczytać o tym, jak przejść aborcję farmakologiczną w domu.
Kwestiami prawnymi zajmuje się Karolina, specjalistka od praw reprodukcyjnych. – Chciałam propagować normalny sposób rozumienia tego, co jest nielegalne, i tego, co jest legalne w aborcji. Żadne informowanie, trzymanie za rękę, wspieranie, bycie z kimś podczas aborcji nie jest pomocnictwem ani nakłanianiem, czyli nie jest karalne.
Kinga Jelińska – nie ma jej dzisiaj z nami, ponieważ mieszka w Amsterdamie – dyrektorka wykonawcza międzynarodowej organizacji Women Help Women, o aborcji medycznej mówi wprost: aborcja farmakologiczna to rewolucja, oddaje wybór w ręce kobiet.
Z forum
Multiwitamina: O 17 wzięłam uuu*. Mam nadzieję, że akcja będzie krótka i bezproblemowa, trzymajcie kciuki!
Multiwitamina, 17.50: Boli coraz mocniej, ale krwawienia jeszcze nie ma. Więc czekamy;) Chwilowo leżę na łóżku z termoforem, ale zaraz wstanę i się trochę poruszam.
Moderatorka: Czekamy dalej.
Multiwitamina, 18.22: Ciągle zero krwawienia, a ból nie ustępuje. Boli jak przy okresie, może trochę mocniej.
Moderatorka: To dopiero początek. Jeszcze się rozkręci.
Dobro należne wszystkim kobietom
Tabletka poronna została wynaleziona w 1982 roku i zarejestrowana w 1988 we Francji. Zgodnie z badaniami tabletka, która zawiera substancję blokującą wydzielanie progesteronu, w połączeniu z dawką leku wywołującego skurcze jest metodą skuteczną w 98 proc. Lekarze i środowiska prokobiece od początku pokładały w tabletce nadzieję na bezpieczniejszą i tańszą metodę aborcji. Organizacje anti-choice rozpoczęły z kolei protesty i groźby bojkotu, co sprawiło, że koncern, który był właścicielem patentu, wycofał się z produkcji tabletki poronnej. Nie zgodził się na to ówczesny minister zdrowia Claude Évin: „Nie mogę pozwolić, aby dyskusja na temat aborcji miała pozbawić kobiety produktu będącego dowodem postępu w medycynie. Odkąd przyznano rządowe pozwolenie na obrót uuu*, jest on traktowany jako dobro należne wszystkim kobietom, a nie tylko własność producenta”.
Dziś tabletka poronna jest dostępna w blisko 70 krajach. Polska jest jednym z niewielu państw europejskich, które go nie zarejestrowały.
Dopuszczone są za to tabletki zawierające składnik wywołujący skurcze macicy.
Z forum
Multiwitamina, 18.47: Zaczęło się delikatne plamienie, trochę mi też zimno, no i ból nie ustępuje. Przed uuu* wzięłam jeden lek przeciwbólowy, na razie nie mam potrzeby brać drugiego. Ale zobaczymy jeszcze, w razie gdyby bolało bardziej, wezmę jeszcze jeden, chociaż trochę się boję, że nie będę czuła, czy ból ustępuje i czy jest już po wszystkim.
Multiwitamina 19.00: Poleciał pierwszy skrzep, mam nadzieję, że teraz już pójdzie.
Zalamana123: Spokojnie, ma jeszcze czas, żeby się rozkręcić.
Aborcja. Justyna szuka rozwiązań w sieci
Gdy Justyna zdała sobie sprawę, że jest w czwartej ciąży, od razu wszystko rozplanowała. Plan A – tabletki dostępne w Polsce. Plan B – metoda łączona, czyli dwa rodzaje tabletek zamówione przez internet w organizacji, która zajmuje się aborcją farmakologiczną. Plan C – łyżeczkowanie. Jeśli to wszystko nie wypali, będzie musiała zebrać większą sumę i pojechać do lekarza, o którym wiedziała, że wykonuje aborcję chirurgiczną. To była ostateczność, bardzo nie chciała poddawać się narkozie. Był ósmy-dziewiąty tydzień, czas miała do 12., po 12. ginekolog nie przyjmował.
Plan A się nie powiódł, i to podwójnie. Kupiła przez internet 12 tabletek. Wzięła po cztery w odstępach trzech godzin. Nie zadziałało. Dokupiła 20 i znowu nic. Nie licząc koszmarnych zawrotów głowy i biegunki.
– To był lipiec 2006 roku. Informacje o aborcji farmakologicznej były bardzo ubogie – wspomina Justyna. – Poznałam wtedy mnóstwo dziewczyn na przeróżnych forach. Jedna napisała, że właśnie zamówiła tabletki przez internet. Potem wróciła, napisała, że tabletki przyszły i że już jest po. I ja zrobiłam wtedy dokładnie tak samo.
O aborcji nie powiedziała nikomu z bliskich. W domu była sama z trójką dzieci. Córka miała rok, reszta – trzy lata i siedem lat. Męża nie było w domu, jemu też nie powiedziała, ich związek był już na ostatniej prostej. Była niedziela. Tabletkę poronną, zgodnie z zaleceniami, zażyła dobę wcześniej, skurcze zaczęły się, gdy wzięła drugi rodzaj tabletek. Krwawienie pojawiło się, gdy wypadł z niej płód, kulka wielkości małej mandarynki, jakby kawałek wątróbki. – Bałam się krwawienia, tak jak większość kobiet, a prawda jest taka, że krwawienie zaczyna się dopiero po tym, jak organizm wyrzuci płód. Wtedy endometrium zaczyna się złuszczać. Dziś to wszystko wiem, wtedy naprawdę się bałam, nikt nie przygotował mnie na to, że to będzie przebiegać spokojnie.
Ciąża się skończyła, ale Justyna wciąż wracała na forum. – Poziom hormonów zrobił mi zamieszanie w głowie, potrzebowałam pogadać sobie z dziewczynami. Z jedną, również Justyną, wymieniłyśmy się telefonami i tak się zaprzyjaźniłyśmy.
Gdy samopoczucie wróciło do normy, Justyna wraz z koleżanką nadal zaglądały na forum. Odpowiadały na pytania, uspokajały, wspierały. Pod koniec listopada powiedziały sobie: to nie może tak być, że każdy może tutaj zajrzeć i nas zbluzgać. Musimy mieć swoje bezpieczne miejsce. I tak powstało forum Kobiety w Sieci. Wszelkie informacje na temat aborcji farmakologicznej i potencjalnych skutków ubocznych czerpały od organizacji Women on Web, siostrzanej organizacji Women on Waves, założonej przez Rebeccę Gomperts organizacji, która słynie z akcji happeningowych dotyczących dostępu do antykoncepcji i aborcji (statek, drony z aborcją). Women on Web powstało po to, aby udostępnić aborcję farmakologiczną na zasadzie usługi telemedycznej.
Dwa lata później do Justyny Wydrzyńskiej odezwała się Kinga Jelińska pracująca wtedy w Women on Web: „Hej, robicie świetną robotę, spotkajmy się”.
Z forum
Multiwitamina 19.16: Hmm… Czy to możliwe, że to już? Poleciało dość mało krwi, nie zaplamiłam nawet jednej podpaski, poleciało kilka skrzepów i widzę właśnie taką jakąś dziwną „gąbkę”? Bardziej przezroczystą niż skrzep. Boli mnie już też jakby mniej albo sobie wmawiam… Ale dziwi mnie, że tak mało krwi…
Kinga wierzy kobietom
– Aborcją zajmuję się profesjonalnie od 12 lat – mówi Kinga Jelińska, obecnie dyrektorka wykonawcza organizacji Women Help Women, z wykształcenia kulturoznawczyni. – Gdy po studiach przeprowadziłam się do Amsterdamu, od początku pracowałam w organizacjach zajmujących się prawami człowieka. Przez kilka lat pracowałam też w Women on Web, a dwa lata temu, 28 września, czyli w Międzynarodowy Dzień Dostępu do Aborcji, założyłam z trzema działaczkami pro-choice Women Help Women.
Podstawowym założeniem WHW jest przekonanie, że „każda kobieta ma prawo do kontrolowania swojego życia we wszystkich jego aspektach”. W związku z tym fundacja WHW, podobnie jak Women on Web, poprzez serwis telemedyczny umożliwia dostęp do środków antykoncepcyjnych i do aborcji medycznej wszędzie tam, gdzie prawo lub inne przeszkody to uniemożliwiają.
– Nasza działalność to nie tylko wysyłanie tabletek. Działamy w 17 krajach na czterech kontynentach i wszędzie tam współpracujemy z lokalnymi społecznościami. Naszą rolą jest informowanie, że aborcja farmakologiczna wykonywana w domu jest bezpieczna, wykorzystując do tego badania naukowe i opinie ekspertów.
Podstawowym dokumentem potwierdzającym, że aborcja farmakologiczna jest bezpieczna, oraz oferującym protokoły przyjmowania tabletek jest „Safe Abortion: Technical and Policy Guidance for Health System”, dokument wydany przez Światową Organizację Zdrowia.
Przeczytamy tam, że:
Rekomendowaną metodą aborcji farmakologicznej dla ciąży do dziewiątego tygodnia jest metoda łączona, czyli tabletka poronna plus tabletki zawierające składnik wywołujący skurcze. Skuteczność – 98 proc.
W ciążach od dziewiątego do 12. tygodnia zalecane są te same leki w innych dawkach. Choć tutaj rekomendacja nie ma mocnego poparcia w badaniach, bo są one niewystarczające. Powyżej 12. tygodnia użycie tabletek nadal jest rekomendowane. Zmienia się dawkowanie.
W sytuacji gdy tabletka poronna jest niedostępna, ciąże przerywane są samym lekiem zawierającym składnik wywołujący skurcze macicy. Zdaniem WHO jego działanie jest mniej wydajne, czas aborcji wydłużony, proces bardziej bolesny, ale skuteczność utrzymuje się na poziomie 84 proc.
Z kolei dokument „Health Worker Roles in Providing Safe Abortion Care and Post-abortion Contraception”, również wydany przez WHO, wskazuje, że kobiety są w stanie same przeprowadzić aborcję medyczną, a konsultacje osób odpowiednio wyszkolonych, choć bez dyplomu medycznego, są wystarczające.
Z forum
Multiwitamina 19.26: Poszłam dwa razy do toalety, raz wyleciał jeden skrzep taki większy, za drugim razem poszłam, stwierdziłam, że spróbuję trochę przeć. No i czułam, że coś poszło, ale myślałam, że to skrzep. Spojrzałam w dół, zauważyłam jakąś taką przezroczystą tkankę, ale nie wiem, czy to było to. Boli mniej, ciągle boli, ale wiem, że wcześniej bolało mocniej. Ale no jedynie były te skrzepy, na podpasce krwi było malutko.
Moderatorka: Tak, to mogło być to, czasem pada określenie chmurka, mięso mielone itp. Teraz krwawienie może się trochę zwiększyć, ale też niekoniecznie.
W trasie
Jak bierzesz tabletki na poronienie, to lepiej sprzątać, niż leżeć. Najlepiej chodzić lub prasować. Gdy się ruszamy, szyjka macicy szybciej się rozszerza.
Gdy weźmiesz tabletki wywołujące skurcze macicy, możesz zacząć gorączkować, mogą zdarzyć się wymioty lub rozwolnienie. To standardowe reakcje. Gdy wydalisz płód, ból ustąpi. Reszta objawów mija po trzech godzinach.
Ile krwawienia to za dużo? Gdy zużywasz więcej niż dwie podpaski maxi na godzinę.
Skąd wiadomo, że się udało? Poznasz to po tym, że następnego dnia masz ochotę na kawę i kawa smakuje jak kawa.
Forum Kobiety w Sieci (obecnie Maszwybor.net) pełne jest praktycznych porad. Od 11 lat kobiety znajdują tu nie tylko informacje na temat przygotowania się i dawkowania, ale również wsparcie psychiczne. Każda kobieta, która bierze tabletki w domu, może założyć swój wątek (dział „akcje”), relacjonować przebieg aborcji i liczyć na to, że ktoś z nią będzie. Zawsze ktoś jest. I ten ktoś nigdy jej nie oceni. – Tej zasady pilnujemy bardzo restrykcyjnie – mówi Justyna. – Jeśli kobieta wykonuje trzecią lub czwartą aborcję, to absolutnie nie ma takiej możliwości, żeby którakolwiek pozwoliła sobie powiedzieć: „A może to już za dużo?”. My jesteśmy tam dla kobiet, które podejmują decyzję. To jest ich decyzja.
Doświadczenie zebrane przez te wszystkie lata to ogromna wiedza. Aborcyjny Dream Team chce tę wiedzę podawać dalej. – Byłyśmy już we Wrocławiu, Lublinie, Toruniu, Gdyni, Krakowie i Warszawie. Jedziemy i rozmawiamy o aborcji farmakologicznej – opowiada Karolina. – Mówimy, że jest legalna, bezpieczna i powszechna. Przechodzimy przez cały proces, mówimy, jak dawkować, co boli, jak boli, kiedy można uprawiać seks po. Podajemy też kontakt, zawsze można do nas zadzwonić. Albo napisać na Facebooku.
– Na spotkanie w Toruniu przyszły położne. A położne to od początku aborcji farmakologicznej nasze naturalne sojuszniczki – dodaje Natalia. – W Stanach istnieje zawód doula aborcyjna. Położne w Polsce też mogą pełnić taką funkcję. Toruń pokazał nam, że są położne, które chcą wiedzieć, jak pomóc kobiecie przejść przez wywołane poronienie.
Toast
– Z Natalią Broniarczyk znamy się od nastoletniości. Wiedziałam, że jest zaangażowana w walkę o dostęp do aborcji, więc kiedy się okazało, że jestem w niechcianej ciąży, od razu do niej zadzwoniłam. Gdy tabletki, które zamówiłam przez internet, doszły, zaprosiłam ją na posiadówę – opowiada Ula, mama dwuletniej córki. Gdy zaszła w ciążę, była pewna, że to nie jest dobry moment na drugie dziecko. – Zamówiłyśmy jedzenie, otworzyłyśmy wino i nadrabiałyśmy zaległości, bo zbyt rzadko się widujemy – dodaje ze śmiechem. – Bawiłyśmy się z moją córka, rysowałyśmy po rękach, bo Natalia ma tatuaże i córka też takie chciała. W efekcie całe byłyśmy porysowane flamastrami, które, jak się potem okazało, były wodoodporne. Przez dwa tygodnie nie mogłam tego domyć.
Ula określa doświadczenie jako bardziej intensywną miesiączkę. – Dzięki Natalii nie spodziewałam się niczego traumatycznego, byłam spokojna. W zasadzie odbyło się to bezboleśnie. Tylko mocno leciała krew. W pewnym momencie poczułam, że chyba już jesteśmy po wszystkim, wypadł ze mnie półtoracentymetrowy skrzep. Wznieśliśmy toast.
W trakcie akcji w odwiedziny wpadła sąsiadka. Posiedziała chwilę i poszła. Następnego dnia Ula poszła wyjaśnić, co to było za spotkanie. – Wczoraj zrobiłam aborcję, co ty na to?
– Żartujesz? Przecież to twoja sprawa.
Informowanie nie jest nielegalne
Aborcja farmakologiczna, zwana też medyczną, jest w Polsce tematem przemilczanym. Jedyne okazje, przy których o niej słyszymy, to gdy kolejne urzędy celne albo organizacje anty-choice próbują zatrzymać przesyłki tabletek z zagranicy. Zdarzają się też wezwania do prokuratury. Wzywana bywa Justyna jako założycielka forum, wzywane bywają również kobiety, które tabletki zamówiły.
– Wszystkie te postępowania są umarzane – wyjaśnia Karolina Więckiewicz. – Po pierwsze, kobieta, która w Polsce robi aborcję, nie podlega kodeksowi karnemu. Przeprowadzanie aborcji w domu za pomocą środków poronnych jest legalne. Prawo farmaceutyczne zezwala na przywóz z zagranicy leków na własny użytek. Nawet gdy są to leki niedopuszczone do obrotu w Polsce, można przywieźć lub zamówić do pięciu opakowań. Przywóz obejmuje też zamówienie leków do domu drogą pocztową. Prokuratura i policja o tym wiedzą. Wezwania są więc próbą zastraszenia.
A co z pomaganiem? Czy udzielanie informacji albo rady to nie jest pomaganie? – Informacje, których udzielamy, są powszechnie dostępne. Może pomocnictwem są też publikacje WHO albo ulotki leków wywołujących poronienie? Nie wpadajmy w paranoję – wyjaśnia Więckiewicz.
A czym jest nakłanianie? – Towarzyszy mu intencja: ja chcę, żebyś ty sobie zrobiła aborcję, nie możesz urodzić tego dziecka. Oczywiście my tego nie robimy. Żadne informowanie czy rada, nawet jeśli pomaga to drugiej osobie podjąć decyzję, nie są nielegalne. Zabrano nam prawo do aborcji, ale zostały nam resztki wolności – możemy zamawiać leki za granicą i się wzajemnie wspierać. Nikt mi nie wmówi, że wspieranie drugiej osoby w doświadczeniu aborcji jest przestępstwem. Nie bójmy się być z koleżanką w tym czasie, jeśli nas potrzebuje. Nie bójmy się dzielić wiedzą, którą mamy.
– Mam numer przesyłki, monitorowałam ją przez różne systemy. I nagle ona zniknęła. Utknęła w Warszawie – opowiada Ania.
O ciąży dowiedziała się w trzecim tygodniu, od razu zamówiła tabletki przez internet. Przeszła przez internetową konsultację medyczną, wpłaciła darowiznę (80 euro) i czekała. Przesyłka miała iść od pięciu do 11 dni. Idealnie, aborcja farmakologiczna w czwartym tygodniu to będzie szybka akcja, myślała. Na wszelki wypadek podała adres koleżanki, która mieszka w Warszawie, ponieważ w województwie, w którym mieszka, zdarzają się problemy z przesyłkami. Niektóre urzędy wojewódzkie na własną rękę próbują utrudnić kobietom życie. Do tej pory Warszawa była niezawodna.
Gdy się spotykamy, Ania jest w siódmym tygodniu. – Zaczynam się denerwować – przyznaje. – Nie mogę sobie pozwolić na dziecko, jestem w trakcie diagnozowania stwardnienia rozsianego, zresztą przez to zaszłam w ciążę, że leki sterydowe, które przyjmuję, osłabiły działanie tabletek antykoncepcyjnych. Ale prawda jest też taka, że nie chcę mieć dziecka. I tyle. Na tabletki czekam już trzeci tydzień. Moje ciało się zmienia, zaczynają rosnąć mi piersi, hormony robią swoje. Mam 12-letnią córkę, uświadamiam sobie, że powoli to już nie będzie po prostu zapłodniona komórka, z upływem czasu jest to dla mnie coraz trudniejsze emocjonalnie. No i im późniejsza ciąża, tym przebieg aborcji będzie bardziej intensywny.
Ania zamówiła tabletki ponownie, czeka na drugą przesyłkę. I jest bardzo wdzięczna, że ta możliwość istnieje, że jest forum, infolinia, na którą zawsze może zadzwonić. Ale jednocześnie czuje się totalnie osamotniona. Partnerowi zdecydowała się nie powiedzieć, bo wie, że to tylko niepotrzebnie skomplikuje ich relację. Decyzję już przecież podjęła.
Gdy poszła do lekarza sprawdzić, w którym jest tygodniu, i jasno powiedziała, że to jest ciąża niechciana, lekarz wciąż mówił o dziecku i umawiał się z nią na poród. Nikomu z bliskich i przyjaciółek też nie powie, ponieważ zewsząd słyszy: „Oczywiście kobieta powinna mieć prawo do aborcji, ale ja bym tego nie zrobiła”. No i jeszcze dochodzi stres: co będzie, jeśli trafi do szpitala, czy jej lekarz nie zgłosi tego, że chciała przerwać ciążę? A co z koleżanką, której adres podała? A jeśli prokuratura się nią zainteresuje?
– To trochę spiskowe myślenie, ale czasy mamy takie, że różne pomysły przychodzą do głowy. Jeśli tabletki nie przyjdą, pojadę na Słowację. Choć bardzo bym chciała tego uniknąć. Samotna wyprawa za granicę wydaje mi się dużo trudniejsza niż aborcja w domu.
Ania doczekała się na tabletki. Powiedziała przyjaciółce, która była pod telefonem. Bolało, ale na to była przygotowana. Gorzej z lękiem, bo nie mogła się pozbyć myśli, co się stanie, jak to nie zadziała, jak coś się stanie.
– To chore, że tak to musi wyglądać. Ale już jest w porządku, fizycznie i psychicznie. Pozostaje jeszcze wizyta na USG. Myślałam, żeby iść do innego lekarza, nie musieć słyszeć komentarzy, ale z drugiej strony to on się musi nauczyć, że jest lekarzem, a nie księdzem. W sumie dlaczego mam uciekać?
Z forum:
Multiwitamina, 21.22: Mam mocne bóle brzucha… Dosyć mocne. Od czasu do czasu są lżejsze, ale jednak nie są takie mocne, jak były na samym początku. Od wzięcia tabletek minęło cztery i pół godziny. Co o tym myślicie?
Moderatorka: Że trwa oczyszczanie:) Bóle brzucha z różnym natężeniem mogą towarzyszyć Ci jeszcze nawet około tygodnia. A jak krwawienie?
Zalamana123: Wspominałaś o „gąbce” i jakiejś tkance, więc możliwe, że już po. Za kilka dni dla pewności zrób betę dwa razy w odstępie dwóch dni lub idź na USG. Ja też będę w szóstym tygodniu działać… Chciałabym, żeby i u mnie poszło tak lekko.
Aborcja farmakologiczna. Bezpieczna alternatywa
Jak przebiega aborcja farmakologiczna w krajach, w których jest dostępna? We Francji kobieta, która chce zrobić aborcję, wchodzi na stronę www.ivglesadresses.org, znajduje ginekologa, przeszkolonego lekarza rodzinnego lub położną, która pracuje w jej okolicy, i zapisuje się na wizytę. Podczas wizyty dostaje skierowanie na badanie krwi i USG, czasem poziom beta hCG. Omawiane są też metody wykonania aborcji i podpisuje się dokument potwierdzający wolę wykonania aborcji. Podczas drugiej wizyty po przejrzeniu badań i potwierdzeniu chęci zakończenia ciąży lekarz lub położna wyznacza termin zabiegu. Jeśli jest to aborcja farmakologiczna, pierwszą tabletkę pacjentka przyjmuje od razu na oczach lekarza lub położnej. Resztę tabletek, które od nich dostaje, zażywa po 24 godzinach w ustalonych dawkach, w domu, pozostając z lekarzem lub położną w kontakcie telefonicznym.
– Aborcja farmakologiczna jest bezpieczną procedurą – opowiada Ewa Rudnicka, lekarka rodzinna mieszkająca we Francji od 29 lat. – Warunkiem jest potwierdzenie poprzez badanie USG, że ciąża nie jest pozamaciczna. Przeprowadzona do siódmego tygodnia od daty ostatniej miesiączki, czyli tak jak przewiduje francuskie prawo, aborcja medyczna podobna jest do obfitego okresu, może trochę bardziej bolesnego, dlatego zawsze moje pacjentki wyposażam w leki przeciwbólowe.
Zgodnie ze statystykami przedstawionymi przez rządową instytucję DREES, czyli Direction de la recherche, des études, de l’évaluation et des statistiques (Departament badań, studiów, ewaluacji i statystyk), w 2016 roku we Francji przeprowadzono 211 900 aborcji, z czego 64 proc. to była aborcja farmakologiczna. Dla porównania – w 2001 roku było to 31 proc. wszystkich aborcji.
W Niemczech kobieta, która chce zrobić aborcję na żądanie (czyli nie z powodu gwałtu lub przesłanek medycznych), musi przejść konsultację psychologiczną. Konsultacja i zabieg muszą się odbyć w odstępie minimum trzech dni. W przypadku aborcji farmakologicznej (do dziewiątego tygodnia) przyjmowanie tabletek wygląda tak samo jak we Francji.
– W Polsce aborcja farmakologiczna praktycznie nie jest stosowana – komentuje prof. Krzysztof Łukaszuk, kierownik Klinik Leczenia Niepłodności INVICTA, członek Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii. – Myślę, że przede wszystkim ze względów światopoglądowych czy ideologicznych. Farmakologiczne przerwanie ciąży we wczesnym jej etapie (do siódmego-dziewiątego tygodnia) wydaje się metodą bezpieczną i skuteczną. Zresztą z taką myślą ją opracowano – by ograniczyć fatalne skutki nielegalnych zabiegów aborcyjnych na przykład w krajach afrykańskich czy azjatyckich. W tych miejscach wiele kobiet traci życie lub zdrowie, poddając się nieumiejętnie przeprowadzonym procedurom przerwania ciąży. W aborcji farmakologicznej stosuje się leki, które z jednej strony hamują produkcję progesteronu, z drugiej – wywołują skurcze macicy. Efekt jest zbliżony do naturalnego, spontanicznego poronienia. Wydalany jest płód i łożysko, następuje krwawienie, które może trwać od kilku do nawet kilkudziesięciu dni. Na ogół całe postępowanie wymaga jedynie minimalnego zaangażowania lekarskiego, można je przeprowadzić praktycznie wszędzie, a ewentualne powikłania stanowią od 2 do 5 proc. Z medycznego punktu widzenia przyjęcie leków powinna poprzedzać konsultacja lekarska i USG, w tym wykluczenie ciąży pozamacicznej. Ze względu na bezpieczeństwo kobiet, które podejmują decyzję o aborcji farmakologicznej, wolałbym, żeby miały zapewnioną odpowiednią opiekę specjalistów, mogły wcześniej wykonać badania i skonsultować się, zdobyć niezbędne informacje. Tak jak to się odbywa w wielu zachodnich krajach.
Z prof. Łukaszukiem zgadza się Natalia Jakacka, jedna z założycielek inicjatywy Lekarze Kobietom. – Smutne jest to, że kobiety w Polsce nie mogą szukać pomocy u lekarza rodzinnego czy ginekologa. Gdyby nie światowe organizacje, Polki musiałyby podróżować za granicę. A nie wszystkie na to stać. Restrykcyjne prawo najbardziej uderza w ubogie kobiety.
Zdaniem Natalii Jakackiej konsultacja medyczna, którą należy przejść na stronach internetowych, jest wyczerpująca. – Przecież podczas wywiadu lekarskiego też liczymy na prawdomówność pacjenta. Ta konsultacja jest bardziej szczegółowa niż niejedna wizyta u lekarza – komentuje. – Pamiętajmy, że ryzyko zgonu podczas wczesnej aborcji farmakologicznej jest 25 razy mniejsze niż ryzyko zgonu podczas porodu.
Kinga Jelińska, powołując się na WHO, twierdzi, że badanie USG wykluczające ciążę pozamaciczną nie jest konieczne. – Wymaganie USG jest rzucaniem kłód pod nogi i jest destrukcyjne dla potencjału aborcji medycznej, szczególnie w krajach rozwijających się, gdzie dostęp do USG jest luksusem. Dlatego WHO tak silnie podkreśla, że USG nie jest konieczne. Może być wykonane, ale nie musi. Ciąża pozamaciczna nieleczona jest stanem zagrażającym życiu, może wywołać wewnętrzny krwotok przez pęknięcie jajowodu. Natomiast przyjęcie środków w przypadku ciąży pozamacicznej powoduje, że nie ma krwawienia albo jest ono bardzo małe. W przypadku braku lub małego krwawienia, jeśli nie było wcześniej zrobionego USG, zawsze doradzamy je zrobić, żeby właśnie wykluczyć ryzyko ciąży pozamacicznej.
Z forum
Multiwitamina, 10.42, następnego dnia: Dziś już czuję się świetnie, wieczorem się trochę pomęczyłam, bolało dość długo, tak do północy, potem, jak zasnęłam, to już było okej, o 6 nad ranem się obudziłam i dopiero wpuściłam chłopaka do łóżka <lol> Biedny spał większość czasu na kanapie, żebym miała więcej miejsca dla siebie. Teraz czuję się super, na razie zero bólu, krwi jak w okres. I najlepsze: brak mdłości, które dokuczały od tygodnia, i wrócił apetyt!:D Nie żałuję, wiem, że to była dobra decyzja:D
Moderatorka: Super to czytać.
Jenga: Gratulacje!
Nie awokado
„Wielu ludzi wciąż uważa, że na jakimś poziomie – jeśli jesteś dobrą kobietą – aborcja jest wyborem, który powinien iść w parze z jakimś poziomem smutku, wstydu lub żalu. Ale wiecie co? Mam dobre serce i zrobienie aborcji uszczęśliwiło mnie w sposób całkowicie bezwarunkowy. Dlaczego miałabym nie być szczęśliwa, że nie zostałam zmuszona do bycia matką?” – napisała Amelia Bonow w 2015 roku na Twitterze i dodała hashtag #shoutyourabortion. W ciągu doby hashtag został użyty 100 tys. razy. Tak powstała nieformalna grupa Shout Your Abortion, która jeździ po Stanach z przemowami i warsztatami. Myśl przewodnia: „Aborcja jest normalna. Nasze historie należą do nas. To nie jest debata” (Abortion is normal. Our stories are ours to tell. This is not a debate).
– Shout Your Abortion jest dla nas wielką inspiracją, jesteśmy z nimi w kontakcie. Wiele naszych haseł i plakatów pochodzi właśnie od nich – mówi Karolina Więckiewicz, która ma na sobie koszulkę z napisem „Abortion is normal”.
– Często słyszymy: społeczeństwo nie jest gotowe, musi dojrzeć. Społeczeństwo to nie jest awokado, ktoś musi wykonać tę pracę, ktoś musi dać głos kobietom. I powiedzieć im: cokolwiek wybrałaś, to jest OK – mówi Natalia Broniarczyk.
Takie zarzuty pojawiają się również ze strony środowiska feministycznego. Zdaniem członkiń ADT jest tak dlatego, że polski ruch pro-choice zatrzymał się latach 90. – Przez 25 lat działania ustawy antyaborcyjnej nauczyłyśmy się postawy defensywnej, mówienia o aborcji w kontekście zagrożenia życia, tego, że aborcja powinna być rzadka, że nikt nikomu nie życzy aborcji – wyjaśnia Karolina. – A przecież 96 proc. kobiet robi aborcję z powodów osobistych, a nie ze względu na zdrowie lub gwałt. Przestańmy to ukrywać.
PS Osiem billboardów, na które ADT robił zrzutkę, od 1 lutego stoi w sześciu miastach. Statystycznie 1 z 3 twoich znajomych miała aborcję. Nie jesteś sama.
Imię jednej bohaterki zostało zmienione.